29 grudnia 2009

Podsumowanie - Seriale


Jeśli już wyznanie antyrpgowe mam za sobą i otwarcie stwierdziłem, że wolę pisać o innych rzeczach to nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć to robić! Do tego zbliża się koniec roku, czas podsumowań, więc czemu by nie skorzystać z sytuacji i by czegoś nie popodsumowywać? Tylko co? Podsumowywanie okołorpgowe ssie, podsumowanie pokerowe nikogo nie obchodzi - niech będą więc seriale, kolejna z rzeczy, która w tym roku zajęła bardzo istotne miejsce w moim harmonogramie spędzania wolnego czasu.

Poniżej postaram się wymienić i pokrótce podsumować większość seriali, które obejrzałem w tym roku. Uprzedzam, że sporo będzie starych tytułów, gdyż do tej pory nigdy nie byłem specjalnym fanem seriali. Mimo to myślę, że warto trochę popisać, zwłaszcza, że sam często szukając nowych tytułów czerpię inspiracje właśnie z podobnych podsumowań. Zacznijmy więc od...

Ach, chwila, zapomniałbym - od razu może zaznaczę, że wolę komedie niż jakieś ultra poważne tytuły, dlatego też to te lekkie seriale będą w podsumowaniu przeważać. No ale do dzieła.

Seriale, które warto obejrzeć

Komediowe



How I met your mother
Zdecydowanie jeden z najlepszych seriali komediowych. Barney Stinson spokojnie zasługuje na miano mojej ulubionej postaci serialowej ever! Pozostali bohaterowie (poza Tedem) to także perełki pełne charakterystycznych cech i naładowane po brzegi pozytywną energią. Fabularnie może nie ma rewelacji jednak gra aktorska, charyzma bohaterów i nieprzeciętny dowcip sprawiają, że mogę pochłaniać kolejne odcinki w hurtowych ilościach bez szans na przesycenie. Btw. Barney Stinson został także idolem mojej 15 letniej siostry, do tego stopnia, że zażyczyła sobie koszulkę z jego cytatami na święta.




The Office
Serial który spokojnie może konkurować z How I met your mother o tytuł najlepszego serialu komediowego. Co prawda The Office zacząłem oglądać już rok temu, ale że ciągle leci to warto go wymienić i w tym podsumowaniu. O ile How I met ma Barneya o tyle The Office ma Dwighta Schrute'a, także ikoniczną wręcz postać, którą spokojnie mogę postawić na 2 miejscu moich ulubionych bohaterów serialowych. Także pozostali bohaterowie trzymają poziom, zwłaszcza Michael i jego dewastujący sposób bycia oraz Ryan, którego lubię za to, że z charakteru strasznie przypomina mnie (budową ciała w sumie także :P). Zaznaczyć trzeba, że The Office ma już 6 sezonów, można więc podejrzewać, że przy tak długim okresie emisji serial może zacząć tracić swoją wyrazistość i "ostrość". Nic bardziej mylnego - ostatni sezon jest co najmniej równie dobry jak wszystkie pozostałe, a w paru odcinkach nawet bije na głowę poprzednie motywy.


Modern Family
Świeżutki serial z Edem O'Neillem (Al Bundy) w roli nestora rodziny. Bardzo fajny serial, ciepły, delikatny i taki hmmm rodzinny? Humor jest lekki (dla wielu może być zbyt łagodny), nie nachalny, nie prześmiewczy, ot taki optymistyczny serialik o mocno pokręconej rodzinie, w której problem goni problem a i tak wszyscy się kochają. Tu z kolei fajną postacią jest "fajny tata" Phil, ojczulek starający się być najbardziej wyluzowanym ojcem na świecie. Postać trochę podobna do Micheala z The Office przez co bardzo przypadła mi do gustu.


My name is Earl
Kolejny dość stary serial, lecz odkryty przeze mnie w tym roku. Klimat serialu zbudowany jest na "kretyńskim" humorze, przez co z pewnością nie każdemu się spodoba. Mimo to mi serial przypadł do gustu. Ot niezbyt wymagające (zupełnie niewymagające?) kino idealne na wieczorne odmóżdżenie po ciężkim dniu pracy. Z ciekawych postaci najbardziej wyróżniają się Randy, Joy i Darnell (swoją drogą ten ostatni ma chyba najfajniej (nie koniecznie najlepiej) zdubowaną sylwetkę heh...)


Pushing Daisies
Temu serialowi poświęciłem kiedyś całą notkę na poprzednim blogu, nie będę się więc powtarzał. Serial bardzo fajny ale nie każdemu się spodoba. Duża ilość "cukierkowości" i schematyczność fabuły mogą być dla wielu barierą nie do przebrnięcia. Mi jednak to nie przeszkadzało, ba! Powiem więcej, dla mnie owa "cukierkowość" była wielkim plusem, gdyż rzadko widuje się seriale w tego typu klimacie z tak wyrazistymi postaciami.




The Big Bang Theory
Na początku serial bardzomi się  podobał. Z czasem jednak moja sympatia zaczęła opadać. Z zalet warto wymienić rewelacyjny dżingiel(?), no tą piosenkę na wejściu, która strasznie wpada w ucho oraz genialną postać Sheldona. Wadą jest jednak to, że obie rzeczy po dłuższym czasie się nudzą, a wtedy serial przestaje posiadać zalety. Tak więc póki jeszcze sposób bycia Sheldona jest czymś nowym, nieoczekiwanym i świeżym póty serial jest zabawny, jednak po dłuższym czasie można go sobie odpuścić. Mimo to gorąco polecam chociaż kilka odcinków (najlepiej ze środka sezonu, gdy już aktorzy się rozkręcą).



Better Off Ted
Moje najnowsze odkrycie. Rewelacyjny serial, którego cały pierwszy sezon obejrzałem w 2 dni. A to i tak długo gdyż moja dziewczyna oraz moja młodsza siostra obejrzały wszystkie 13 odcinków w 1 wolny dzień Świąt. Ale trzeba przyznać, serial mocno wciąga. Jest niebywale lekki, subtelny i pogodny, a zarazem pełen fajnych postaci, ciekawych sytuacji i oryginalnych motywów przewodnich (pokroju prób stworzenia z Dyni broni masowej zagłady). Cała koncepcja firmy Veridian Dynamics wymiata. Do tego postać Veroniki - przywodzi mi na myśl skrzyżowanie Sheldona z Barneyem, tylko w kobiecej formie. Dla samej tej kreacji (+ dla reklamówek firmy Veridian Dynamics) warto obejrzeć serial.


IT Crowd
Bardzo krótki, acz fenomenalny serial. Dla mnie fenomenalny tym bardziej, gdyż na co dzień pracuję w Zespole IT, stąd łatwo mi utożsamić się z bohaterami. Mimo skrajnie debilnego humoru, spokojnie mógłbym postawić ten serial w pierwszej 3 moich ulubionych programów komediowych. Niestety całość ma tylko 18 odcinków (choć i tak oglądałem wszystkie po 2-3 razy) co stanowi największą wadę serialu. A, byłbym zapomniał, oczywiście muszę wspomnieć o tym jak genialną postacią jest Stary Denholm, coś pięknego.


Party Down
Sam nie wiem co myśleć o tym serialu. Podobnie jak w przypadku The Office widz sam nie wie czy śmiać się czy płakać. Postacie są nieźle dołującymi nieudacznikami, wzbudzającymi na przemian współczucie i zażenowanie. Mimo to coś ten serial ma. Całkiem przyjemnie się ogląda (jak przetrwa się pierwsze 2 odcinki) a kolejne imprezy organizowane przez ekipę kateringową naprawdę wciągają.



Zwykłe


Rome
Serial stary, ale dopiero w tym roku go obejrzałem. Z seriali niekomediowych chyba pierwsze miejsce na mojej liście. Niemal wszystko mi się w Rzymie podoba - bohaterowie, fabuła, niesamowity klimat - naprawdę świetne widowisko. Szkoda tylko, że tak szybko się kończy.


The Black Donnellys
Kolejny genialny serial, który kończy się za szybko. Historia czterech irlandzkich braci, żyjących w niebezpiecznej dzielnicy Nowego Jorku przyciąga niesamowitym napięciem, zwłaszcza przez kilka pierwszych odcinków (pod tym względem chyba tylko kilka ostatnich odcinków 4 sezonu Dextera było lepszych). Konflikt Tommiego z Huey'm czuć w całym ciele (najlepsza scena w piwnicy baru, podczas stypy), choć z czasem, wraz ze zdobywaniem wpływów i siły przez braci, napięcie opada. Trochę szkoda, nie mniej spokojnie mogę zaliczyć serial do jednych z lepszych. Wspomniałem, że serial kończy się za szybko - tak, ma jedynie 13 odcinków, nie mniej jakby się zastanowić, może to i dobra długość? Ważne, że Black Donnellys kończy się z głową, tzn. w momencie w którym w zasadzie można zakończyć historię. Nie ma więc sytuacji, że serial się urywa w połowie (jak np. Pushing Daisies) zostawiając widza samemu sobie z nierozwiązanymi wątkami.


Mad Men
Bardzo ciężki i diablo ciekawy serial. Długo się zastanawiałem, co mi się w Mad Menie podoba i w końcu zrozumiałem. Mad Men to serial obyczajowy skierowany do mężczyzn. Coś w pewnym stopniu unikalnego, bo przecież większość męskich seriali to kryminały, horrory czy twarde sf. Tu zaś mamy obyczajówkę pełną gębą. Mimo to, kurde, serial naprawdę wciąga. Przede wszystkim nie ma tu ludzi idealnych, ba! w tym serialu nie ma ani jednej osoby, o której można powiedzieć "to jest pozytywny bohater". Każdy ma swoje wady, każdy ma skazy, każdy jest na swój sposób złym człowiekiem. Taka obyczajowa opowieść o złych, egoistycznych, zawistnych, zdradliwych i zakłamanych ludziach to świetna odskocznia do zaserwowania raz na jakiś czas.


Dr House
O Housie powiedziano już wszystko, więc tylko wspomnę, że serial oglądam na bieżąco i niestety z każdym kolejnym odcinkiem jestem coraz bardziej rozczarowany. Dla mnie House mógł się zakończyć po 4 sezonie. 5 sezon był już mocno przeciętny, zaś najnowszy, 6 to dla mnie tragedia. Jakoś męczę kolejne odcinki, nie mniej House z wyrzutami sumienia, z uczuciami, umartwiający się nad sobą, heh nie to wzbudza moje zniesmaczenie i chce mi się wyłączyć program jak najszybciej.

Dexter
W przeciwieństwie do Housa, Dextera nie oglądałem bardzo długo. W zasadzie zacząłem go oglądać może z miesiąc temu i w przeciągu paru chwil zleciały mi wszystkie odcinki. Przede wszystkim nie chciałem oglądać Dextera bo miał za dużo pozytywnych opinii, a coś co się podoba wszystkim musi mieć jakiś haczyk. No ale jak znalazłem wolną chwilę (skończyłem większość ciekawych seriali) postanowiłem przekonać się na własnej skórze co to wartę i kurde, muszę przyznać, że Dexter to kawał dobrego serialu. Może całość nie jest tak fenomenalna jak się o niej mówi, ale muszę przyznać, że są momenty. W zasadzie nie licząc 2 sezonu, Dexter to tylko dobry serial, ale do jasnej anielki, drugi sezon? To jest majstersztyk! Nie przypominam sobie żadnego serialu, który miałby lepiej zbudowaną fabułę niż właśnie drugi sezon Dexa. Jedyny serial który oglądałem z otwartymi ustami zachwycając się kunsztem scenarzystów (a nie aktorów czy reżysera).


Breaking Bad
Serial do którego przełamywałem się jakiś czas. Z początku wydawał mi się za ciężki, lecz z kolejny
mi odcinkami jakoś to poszło. Koncepcja jest fajna, brudny klimat wciąga, relacje między głównymi bohaterami fajnie iskrzą. Czego chcieć więcej? Kawał dobrej historii z lekko przekombinowanym zakończeniem, ale miejmy nadzieję, że nowy sezon jakoś się w tym całym zaistniałym rozpierdolniku odnajdzie. Swoją drogą serial dla mnie wyjątkowo przyjemny za względu na to iż, moi rodzice są chemikami (a ojciec nie raz wykładał chemię studentom).


Burn Notice
Przyjemny serial do zabicia czasu. Niby zwykły kryminał a jednak kurcze ma coś w sobie co sprawia, że lubię go bardziej niż inne. Może to postać Michaela? A może Sam? A może szpiegowskie porady, które niejednokrotnie dają do myślenia? Swoją drogą ciekawe ile w tych poradach jest prawdy? Normalnie przypuszczałbym, że mniej niż zero, ale jedna rzecz zaburza moją zwyczajową podejrzliwość. Otóż w jednym z odcinków główny bohater wysadza samochód za pomocą butli z gazem oraz pistoletu. I o ile w każdym zwykłym filmie/serialu scena ta wygląda tak iż postać strzela do zbiornika a ten wybucha wysadzając wszystko w pobliżu, o tyle tu jest inaczej. Przede wszystkim wyżej opisany proces wysadzania butli nie działa. Pogromcy Mitów udowodnili, że nie da się tak wysadzić zbiornika z gazem. Dlatego też Michael najpierw przykleja do butli jakiś dezodorant, robi z niego palnik który delikatnie płonie przyklejony do zbiornika a dopiero potem rzuca całość i strzela. Jeśli więc przy takiej pierdółce zachowano realizm, może chociaż część pozostałych rad to prawda?


Lost Room
W sumie trudno nazwać Lost Room serialem, no ale że składa się z tych 3 odcinków niech pojawi się na liście. Generalnie dzieło jest stare, ale obejrzałem je dopiero parę miesięcy temu po przychylnej opinii Kondzia i Gruszczego. Całość fajna, bez jakiejś strasznej rewelacji nie mniej motyw magicznych przedmiotów jest na tyle nośny, że przyjemnie się to ogląda. Trochę szkoda, że finalny efekt totalnie rozwala nieprzemyślana końcówka, ale cóż poradzić.

Seriale, które nie przypadły mi do gustu


Leverage
Na początku nawet jeszcze serial ciągnął w miarę fajny motyw przewodni, lecz z czasem całość staje się nudna, powtarzalna i przewidywalna. Generalnie lubię klimaty ala Oceans Eleven, gdzie grupa złożona ze specjalistów z najróżniejszych dziedzin pracuje razem by okradać/oszukiwać ludzi, nie mniej tu to wychodzi zbyt cukierkowo, zbyt nielogicznie i jakoś tak nieprzemyślanie. Obejrzałem większość odcinków 1 sezonu, ale do drugiego już niestety nie dotrwałem.


Warehouse 13
Motyw przewodni podobny do Lost Roomu, lecz potraktowany z przymrużeniem oka i humorem (chyba, bo w sumie mnie to tam nie śmieszy ale w zamyśle chyba miało być zabawne). Niestety takie połączenie dało mizerną rezultat. Gra aktorska jest tragiczna, fabuła jest skrajnie głupia, nielogiczna, nieintuicyjna, naciągana i niewiarygodna. Humor jest nędzny lub nie ma go wcale. Jednym słowem wielka kupa, niewarta zawracania sobie głowy.


Journeyman
Serial obejrzałem ze względu na głównego bohatera, który odwalił kawał dobrej roboty w Rzymie. Niestety w Journeymanie ten sam aktor już tak fajnie nie wypada. Kompletnie nie pasuje mi do tej roli.  Bohater zachowuje się nielogicznie przez co trudno się z nim utożsamić zaś sama fabuła jest po prostu bardzo naciągana, a momentami wręcz nużąca. Po obejrzeniu paru odcinków porzuciłem serial, podobnie jak i producenci.


The Philantropist
Po Filantropa sięgnąłem z tego samego powodu co po Journeymana - ze względu na głównego bohatera, który wcześniej grał w Rzymie. I podobnie jak w tamtym przypadku i tu się zawiodłem. Może serial sam w sobie nie jest zły, ba, ma kilka naprawdę mocnych stron (jak np. różnorodność scenerii, i poważną tematykę) nie mniej nie przypadł mi do gustu. Tzn. jeszcze pierwszych kilka odcinków mi się podobało, ale każdy kolejny był gorszy. Ten sam schemat, tylko nowe miejsce. Przeciwnicy podobni, generalnie wszystko na jedno kopyto i do tego zbyt wyidealizowany główny bohater, całość sprawia wrażenie produkcji wyjątkowo drogiej co niestety nie przekłada się na jej efektowność.


Psych
Serial wyjątkowo nędzny. Nie wiem czemu nakręcono już 4 sezony (i kręcą 5). Ni to śmieszne, ni poważne, bohaterowie drętwi, główne wątki słabe. Całość nie nadająca się do oglądania. Po paru odcinkach dałem sobie spokój. Może z czasem się serial rozkręcił i stąd jego popularność? Nie wiem, nie dotrwałem tak daleko.


Lie to me
Pozycja po którą pewnie większość sięgnęła ze względu na głównego bohatera. Tim Roth, wielkim aktorem jest, acz w Lie to me, otaczają go drętwe kłody. Generalnie serial powiela motyw "genialnego" dziwaka ala House, Mentalist i inne takie, przez co budzi moją irytację za każdym razem gdy Roth udowadnia jaki to on nie jest wspaniały. Do tego niezbyt wciągająca fabuła, skrajnie tragiczna gra pozostałych aktorów sprawiły że gdzieś w połowie pierwszego sezonu dałem sobie spokój.


Oczywiście poza wszystkimi wyżej wymienionymi serialami, było w tym roku trochę tytułów, które zacząłem oglądać, ale nie obejrzałem wystarczającej ilości odcinków aby wyrobić sobię ostateczną opinię.

20 komentarzy:

  1. Popieram zachwyt filmem Jak poznalem wasza matke. Naprawde przednie kino. Nie zgadzam sie, ze Ted jest beznadziejny, ale mimo to zachecacm wszystkich do przegladniecia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brakuje kilku dobrych seriali...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm

    >Brakuje kilku dobrych seriali...

    Jeśli znasz jakieś godne polecenia wal śmiało! Z chęcią zapoznam się z kolejnymi serialami, zwłaszcza, że kończą mi się pomysł co by jeszcze obejrzeć :)

    Z rzeczy, których obejrzałem troszkę (1-3 odcinków) będą jeszcze: Sons of Anarchy, The Riches, 30 Rock, In Treatment, Glee, Damages, Jerycho, Supernatural, The Mentalist, Weeds - ale to już chyba naprawdę wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. W zasadzie z Twojej listy jaram się na potęgę Jak poznałem. Ostatni serial komediowy, który mnie doprowadził do podobnego stanu to Scrubs, choć nowy 9-ty sezon średnio mnie rajcuje.

    Poza tym rzuciłem okiem na V-Visitors i FlashForward, ale rewelacji na dłuższą metę nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. The Skins, The Skins, koniecznie The Skins! Obyczajówka o nastolatkach brytyjskich, ale realizacja i sam scenariusz... Mało znam osób, które po obejrzeniu drugiego-trzeciego odcinka potrafiło się powstrzymać przed "wciągnięciem" przynajmniej całego pierwszego sezonu. ;)

    Poza tym pierwszy sezon można znaleźć na youtube, w całkiem przyzwoitej jakości, nawet z polskimi napisami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lost Room to miniserial kultowy, a końcówka była przemyślana. Tyle że miał to być pilot serialu, ale oglądalność nie dopisała. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Karczmarz co do tego co wyżej napisałem, że brakuje kilku dobrych seriali to polecam:

    - Sons of Anarchy
    - Damages
    - Supernatural
    - Weeds - choć najlepsze są pierwsze 2 sezony

    to z tego co wypisałeś jest warte obejrzenia. Poza tym polecam (choć nie wiem czy już widziałeś):

    - Carnivale
    - Deadwood
    - OZ
    - The Shield
    - True Blood
    - Apparitions

    Jak coś przyjdzie mi jeszcze do głowy dam znać

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałem, że o czymś jeszcze nie napisałem:
    - Crash

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm

    Dzięki Anonimowy! :P

    Z tych co obejrzałem kilka odcinków - to seriale, o których jeszcze nie mam wyrobionej opinii więc pewnie z czasem się przekonam co to wartę, zwłaszcza Sons of Anarchy mam wysoko na liście priorytetów i Damages.

    Z pozostałej listy nie oglądałem nic więc dzięki za polecenie, z chęcią przejrzę co to warte (choć True Blood moja dziewczyna ogląda na bieżąco, ale jakoś jej relacje mnie nie przekonują na razie :P)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oglądałeś? Proponuję natychmiast zaopatrzyć się w Carnivale i OZ! Dla mnie te dwa seriale to mistrzostwo świata.
    Deadwood miażdży klimatem, więcej się nie wypowiem, bo dopiero jestem na 4 odcinku :P
    True Blood jest genialny, tylko pod jednym warunkiem. Nie możesz do niego podejść jak do innych produkcji o wampirach, które już widziałeś w kinie/tv. 2 sezon lepszy od pierwszego!
    Sons of Anarchy to dla mnie hit tego sezonu. Na żaden nowy odcinek w tym sezonie (Dextera nie liczę bo wciągnąłem cały sezon po emisji w 2 dni) nie czekałem tak jak na nowy epizod SoA.
    Supernatural - żałuję trochę, że po najlepszym 4 sezonie nowe pomysły nie zaskakują tak jak rok temu. Nie jest źle, ale w tamtym sezonie postawili tak wysoko poprzeczkę, że teraz ciężko jest im to przeskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lie to me (sezon 1) - przerwałeś przy 3-4 odcinku? To od 5 do 9 poziom ostro zwyżkuje, ostatnie dwa odcinki sezonu to już 5+/6 w mojej skali.

    Seriale komediowe (poza Family Guyem i Robot chickenem) do mnie nie trafiają, więc przemilczę.

    Na dzień dzisiejszy z wartych polecenia (uwaga, maksimum subiektywizmu):


    The Wire - tylko niekonieczne maratonem, dla mnie ten serial jest jak najwyborniejsze wino, jeden sezon na rok, odcinek co tydzień. Sezonów jest 5, odcinków circa 60, serial dosłownie miażdży "konkurencyjne" produkcje. Crime-drama w pełnym tego słowa znaczeniu (obadaj na wiki kim są twórcy).

    Defying Gravity - supernowa tegorocznych produkcji: zapowiadało się tak sobie, nagła eksplozja i skończyło się na jednym sezonie (13 odcinków). Jednym, ale jakim - obowiązkowa pozycja dla fanów social s-f.

    John from Cincinatti (pewnie przekręciłem nazwę miasta) - kolejna produkcja HBO, kolejny rewelacyjny zbiór postaci i świetny scenariusz. Jeden sezon, 10 odcinków.

    Generation Kill - HBO, 7 odcinków, witamy w czasie amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku. Nie ma bomb wpadających przez kominy, morale ani pełnej wiedzy, co się dzieje na froncie. Nie ma też patosu, jest tylko jeden wielki burdel, chaos i rozczarowanie. Na faktach.

    Huff - produkcja Showtime, co najmniej dwa sezony, psychoanalityk i jego pacjenci, znajomi, rodzina. Dobry scenariusz, dobre postaci, dobry serial.

    Fringe - czarny koń FOXa, drugi sezon w toku; generalnie to X-Files naszych czasów, ale jak to z produkcjami tej stacji bywa nie spodziewaj się łagodnych i liberalnych postaci lub wydarzeń. Rewelacja.

    Castle - zacząłem oglądać rozpoznawczo, warto. Komedia obyczajowa o walczącym o utrzymanie się na półkach pisarzu kryminałów, który postanawia współpracować z nowojorską policją.


    Czego nie warto:

    Flash forward - chyba, że lubisz ślamazarne postaci, 1 minutę plotu w 45-minutowym odcinku i 44 minuty szwędania się po ekranie (w połączeniu z bezradnością scenarzystów walczących o oglądalność). W czasie wyemitowanych dotychczas 10 odcinków zaistniał 1 (słownie: JEDEN) zwrot akcji, który na dodatek zmarnował cały serial.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Deckard!

    Generation Kill zacząłem oglądać, ale chyba wojenne klimaty mnie nie kręcą. Może kiedyś się przekonam.

    The Wire też chyba zapuściłem z 1 odcinek ale świadomość ile to ma sezonów jakoś zniechęciła mnie na tamten czas (były inne, ciekawsze pozycje dla mnie). Może w zbliżającym się roku wrócę do tego.

    Reszty nie widziałem więc chętnie poszperam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Demages - świetna gra aktorska Glen Close i tej młodej, co to kiedyś była branką Brada Pitta (w "Troi"), spójna fabuła i bardzo, bardzo ciężki klimat, porównywalny do początków "Breaking bad". Zresztą to nie jedyne podobieństwo między tymi produkcjami - w "Demages" mamy podobną scenę, jak w pilocie "Breaking bad" - widzimy główną bohaterkę (tę młodą) w bieliźnie, całą we krwi wychodzącą z windy i cały sezon to rozkminka, co jej się stało (a akcja właściwa zaczyna się kilka miesięcy wcześniej). W sumie w pewnym momencie przerwałam oglądanie, fajnie byłoby do tego wrócić.

    Co do "True blood" - zgadzam się, że 2 sezon najlepszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Co do "Lie to me", to ja wytrwałam do 8 odcinka i ciągle nie jestem przekonana. Nawet pomijając grę aktorską: ta produkcja jest wtórna i w zasadzie równie dobrze można obejrzeć lepiej zagranego "Mentaliste", bądź "Psych". Motyw przewodni tych 3 seriali jest identyczny.

    OdpowiedzUsuń
  15. To może ja powiem coś więcej o Deadwood, bo to jeden z moich ulubionych seriali. :)
    Jak wspominał Anonimowy, klimat jest jedna z głównych zalet tego serialu. Widziałeś "Rzym", wiesz jak to tam wygląda - w Deadwood jest tak samo. Mocny, gęsty, wciągający klimat.
    Znakomicie oddane realia, co przydało mi się niezmiernie podczas planowania scenariusza do Deadlands. ;)
    No i aktorsko jest wręcz mistrzowski. Mierzi jedynie kiepski Bullock(Olyphant), ale za to role Swearengena(McShane) czy Calamity Jane(Weigert) - absolutnie genialne.

    Jeżeli nie widziałeś i nie czujesz niechęci do seriali polskich, polecam też "Oficera", szczególnie pierwszy sezon. Za pierwszym razem obejrzałem wszystkie 13 odcinków ciurkiem, bez przerwy. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Thanks ad:
    Xem them Xem boi tinh duyen nam 2017 cho nam nu
    Tu vi tron doi chi tiet
    xem boi chuan xac
    Tu vi nam 2017 cho 12 con giap
    coi tu vi nam 2017 chuan xac

    OdpowiedzUsuń
  17. Cùng xem coi boi 2017 chính xác nhất tại đây.
    Hoặc có thể theo dõi thêm tử vi hàng ngày những bài tử vi vui cho bạn mỗi ngày.
    Hơn nữa vong deo tay phong thuy mang lại may mắn sự thịnh vượng cho gia đình bạn.
    vòng mã não lên bàn làm việc hoặc phòng khách mang tài lộc cho chủ nhân.

    OdpowiedzUsuń
  18. Thanks for sharing
    Đón xem tin tuc bong da viet nam trực tuyến mới nhất
    chuyen gia nhan dinh bong da chính xác

    OdpowiedzUsuń